Od pewnego czasu w naszym kraju możemy zauważyć ożywione zainteresowanie działalnością patriotyczną i narodową, która łączy się z pesymistycznym nastawieniem do korytolandu z wiejskiego zakątku naszej stolicy. Ludzie zaczynają zauważać, że obietnice jakie nam są serwowane te poprzedzające wybory, tak jak i te po wyborach, to zwykły populizm. Przez co ludzie zauważają, że nie mają nic wspólnego z politykami, którzy charakteryzują się polityczną prostytucją dla osiągnięcia korzyści tylko dla siebie, a nie dla swoich wyborców jak wcześniej proklamowali.
Są to pierwsze kroki do stworzenia społeczeństwa świadomego i chętnie uczestniczącego w życiu politycznym swojej ojczyzny. Chęć uczestniczenia w tym życiu to nie przymus, jak nie którym ludziom się wydaje. Niestety żyjącym od zmiany do zmiany, chcących mieć święty spokój z władzą, która spowodowała, że na nic innego czasu nie mają.
Krokiem ku samoświadomości jest wyjście poza schemat, jakim grają politycy. Schemat ten dotyczy tego byśmy jak najmniej interesowali się tym co oni robią, byśmy nie widzieli innego wariantu niż wariant, który im odpowiada. Do tego można dołączyć fakt, że lepiej zagłosować na przedstawiciela korytolandu niż kogoś innego, kogoś kto przedstawia bardziej realistyczne postulaty, możliwe do spełnienia. Niestety trzecia władza umiejętnie takie osoby ukrywa, a ludzi wyłamujących się z schematu typowego „Polaczka” nazywa najczęściej faszystami i bije poklaski grupom, które z „faszyzmem” walczą najczęściej tymi samymi metodami jak przedwojenni prekursorzy tego nurtu, nie rzadziej tą samą retoryką postulatów. Najczęściej to wystarczy, by mały bunt duchowy został stłamszony przez strach.
Niestety jeśli nie chcemy być poniewierani przez władze w państwie, w którym łatwiej złapać osobę przechodzącą przez pasy niż szajbusa latającego z nożami po mieście, musimy dobrowolnie bez żadnego zewnętrznego przymusu przeprowadzić w sobie rewolucję. Rewolucję, której celem będzie zwalczenie słabości, strachu, bierności i hedonizmu jakie ogarnęły nasze ciało i ducha. Te cztery według mnie główne cechy spowodowały, że dzisiejsze społeczeństwo nastawione jest egoistycznie do świata i naszego kraju. Prędzej taki obywatel spełni wszystkie rozkazy, jakie narzucił mu oprawca niż mu się postawi. To samo dotyczy się krzywy, jaka dzieje się drugiej osobie. Łatwiej i bezboleśnie jest odwrócić głowę i modlić się, by ktoś nas nie zauważył niż pomóc słabszemu. Wszystko to powoduje, że czujemy odrazę do siebie i innych ludzi, ludzi, którzy nie pomogli nam kiedy sytuacja tego wymagała.
Byśmy się tych cech pozbyli i rozpoczęli rewolucję ducha, musimy odnaleźć swoją drogę, którą podążamy ku Bogu. Cel podróży, jaki każdy z nas ma do spełnienia, czyli zbawienie w Jezusie Chrystusie, to nie droga, w której jest jedna prosta droga bez żadnych przeszkód, a Pasterz nas prowadzi za rękę. Droga ta tak samo jak droga narodowego radykała, którą podążamy jest pełna przeszkód, chciwości uderzającej w nas z każdego kierunku i gniewu z powodu wyłamania się z schematu. My jednak wiemy, że droga ta jest jedyną słuszną drogą, jaka przygotuje Nas na spotkanie z Wszechmogącym. Kiedy dokonamy rewolucji ducha nie będzie już przeszkód jakim nie będziemy mogli stawić czoła. Zwycięstwo nad samym sobą poniesie nas ku zwycięstwu ogółu społeczeństwa.
Drogą tą podążamy i podążać będziemy, nie dla własnych korzyści, nie dla spełnienia ambicji, lecz dla zbawienia i zbawienia naszego narodu. Narodu, który zapomniał, że jest silny i dumny ze swojej tradycji i historii. Naród ten musi się obudzić i zawalczyć o swoją samoświadomość bo albo będziemy silny albo nie będzie nas wcale.
„Rewolucja myślenia i rewolucja działania – oto droga po której dążymy. I choć nie posiadamy jeszcze pełnej odpowiedzi na wszystkie zapytania, które sobie stawiamy, to wiemy, że braki nasze uzupełniamy łatwiej. Dzieci okresu burzy uczą się szybciej. (…) Dalecy od awanturnictwa politycznego, łączyć umiemy chłodną myśl z gorącą wodą.”
tekst ukazał się na portalu Kierunki.info.pl